mar 21 2005

Bez tytułu


Komentarze: 8

„Tu wszędzie jest moja Ojczyzna.
Tu każdy ptak do niej się przyzna.
Żdźbło trawy najmniejszej
odszepnie Ci wierszem.”

Na sam wstęp przywitało mnie standardowe pytanie – jak zawsze : „jak było?”. Różnie było. Nie było super, nie było strasznie. Nie było jednak tak, jak ja to sobie wyobrażałam. Wcale się nie postarali o program, olali to po prostu. U nas było lepiej, bez porównania. 4 dni w szkole? – beznadzieja – co to w ogóle ma być?!

No i co z tego, że Niemcy mają lepsze samochody (tutaj proszę zwrócić uwagę, że nie dziwię się polakom, że kradną), ful kasy, gładkie i szerokie drogi, wszystko bardziej na poziomie, MY Polacy i tak nad nimi mamy przewagę! Jesteśmy bardziej sympatyczni, bardziej gościnni, szczupli i piękni (heh.. tam wszystko, co się rusza ma chłopaka – dobre.. ) i nie rozbieramy się na basenach do ‘samego końca’ (to było obrzydliwe, miałam wrażenie, że na jakiejś wyspie Lesbos wylądowałam), a nasze mamy smaczniej gotują. I ‘nasi’ chłopcy nie podkreślają zakreślaczami w zeszycikach wszystkiego, co się da i przepuszczają nas w drzwiach. I chociaż oni są niegrzeczni, to my ich nie lubimy, bo lepsi są grzecznie-niegrzeczni :]

A najlepsze jest to, że mam problemy z językiem, pomału zaczęłam już myśleć po niemiecku, wszystko sobie na szwabski w głowie przekładam :/ W drodze powrotnej wchodzę do autobusu, jak zawsze tylko pojedyncze siedzenia wolne, po ziomku, który się siedział ze mną, gdy jechaliśmy w pierwszą stronę wolałam usiąść obok starszej przesympatycznej pani, która nie rozpychała się i nie sapała jak on :/ Ona zaczyna mówić do mnie po polsku ‘cos’ (chyba, że siedzenie jest wolne i mogę usiąść), a mi się pomyliło i zaczynam mówić po niemiecku: ‘Darf ich…’ na to ona też po niemiecku, na to ja próbuję coś powiedzieć po polsku, ale mi nie wyszło i mówie ‘Nein, nein, ich spreche auf polnisch’. Śmiesznie się trochę zrobiło..

Jak tylko usłyszałam: „Proszę państwa proszę przygotować dokumenty, zbliżamy się do granicy polskiej” taki banan zrobił mi się na ustach, że o mało z siedzenia nie wyskoczyłam. Strasznie tęskniłam.

Czytam jeszcze raz.. jestem patriotka :] i na śniadanie jadłam pierogi :D a potem padłam.. po 13h w autobusie..

Trzymam się, bo się nie puszczam ;D

 

tabaska : :
Kumcia
25 marca 2005, 21:02
przynajmniej teraz wiesz co masz!!:) i nie chcesz zamieniac tego na cos innego!! doceniasz swoj kraj!! I tak powinno byc!!
Dotyk_Anioła
24 marca 2005, 21:06
Ja po prostu chciałabym tam być... Nawet nudzić się... Ale rozmawiać po niemiecku... To byłoby wspaniałe... No wszędzie dobrze, ale w domku najlepiej... Buźka! :)
kaisa
23 marca 2005, 23:10
fuu..nie cierpie tej piosenki;D
agacior
23 marca 2005, 15:14
fajny szablon:]
a co do tych niemiec- to nie narzekaj, bo ja bym chciala cholernie miec szance wyjechac do takiej chocby angli:] ale racja, nie ma to jak w domciu :D pozdrawiam :*
natalos
23 marca 2005, 09:25
ekhm... no ładnie ładnie! W wielkim świecie się pani nie podobało??? Heh... Ale jak to mówią: Home, sweet home!
Pierogi... dobra sprawa pozdrawiam!!!
22 marca 2005, 20:55
Łeeej... ja też bym nie miala nic przeciwko, gdyby w Polsce wszystko, co się rusza, mogło mieć chłopaka [nareszcie miałąbym jakies szanse:D]
Tu$ka
22 marca 2005, 16:50
Ja tam polskiego dobrze anwet nie umiem nie wspominając o innych językach :P Podziwiam Cię!:)
22 marca 2005, 08:10
jak narazie wysłuchałam relacji 3 osób i wszystkie były zachwycone:) a ktoś mi kiedyś powiedział,że jak się myśli w innym języku,to znaczy,że naprawdę dobrze zna się ten język:)

Dodaj komentarz