I znowu to samo ;))))
Komentarze: 3
W sobotę ponownie poszłyśmy na Karpik i byli już wszyscy. Ale jakieś zjebane humory dopisywały i fochem większość rzucała:/ tylko Gibon i Maciek jeszcze z chęcią gadali. Po przejściu Kazimierza (osiedle) jakoś się porozdzielali i z nami poszli tylko oni a reszta poszła na miasto:/ Potem dołączył do nas Zygi, ale już szliśmy na miasto, bo Magda w południe dostała esa od Patryka, że ma wolną chatę i mamy przyjść do niego. My natomiast nie bardzo na to się od razu zgodziłyśmy, bo byłyśmy wcześniej umówione z poznańską, a na dodatek po burzliwej rozmowie, której nie dokończyłyśmy nawet, bo rozładował się telefon musiałyśmy tam wpaść, bo inaczej oni fochem by zarzucili:/, tak więc dotarłyśmy na wrocławską koło 2 nad ranem, a wracałyśmy o 4. Patryk szedł ze mną, bo one włóczyły się jakby chciały a nie mogły, co 10 minut siadały na krawężniku, więc nie było sensu czekać na nie i siedzieliśmy na przystanku jakieś pół godziny i czekaliśmy, aż dojdą, niestety nie było ich widać i musieliśmy się jeszcze wracać :/
Patryk poszedł na chatę a nas w połowie dojścia do kresu tego męczącego dnia zaczepiło jeszcze 3 kolesi i z nimi siedziałyśmy do 6 rano, już nie miałam siły i marudziłam, ale cóż chamsko by wyszło jakbym sama poszła wcześniej …potem doszedł jeszcze jeden koleś który w ciągu godziny spalił chyba ze 100 lufek, sama nie wiem jak on to zrobił nabijał jedna po drugiej, aż mi się rzygać chciało, a jego oczy to była jedna wielka masakra:/ W sumie to w sobotę w każdej grupce z którą przebywaliśmy było zioło, tylko że ci ostatnio mięli hasz… one się skusiły a mnie na to namawiał chyba z 1,5h i się w końcu przemogłam, ja jako w ogóle niepaląca… co tam 2 machy nic nie zaszkodzą, ale przynajmniej wiem, że już tego nie ruszę, bo prawie cały następny dzień czułam jeszcze ten smród…
Takim to sposobem dotarłyśmy do celu o 7 nad ranem, wypiłyśmy kawę i poszłyśmy spać, aż starszy o 11 przyjechał i zawiózł nas do domu :D nareszcieeeee, ale co mi to dało jak spałam tylko 4h a w domu okazało się, że też na sen zabrakło czasu…
Dodaj komentarz