Komentarze: 13
Jest taki list, pognieciony gdzieś między książkami.. przez przypadek się na niego natknęłam, porządkując swój pokój... sama go napisałam jakieś trzy - może cztery miesiące temu, nieważne zresztą. Wszystko płynęło w nim prosto z serca.. z samego środka tego co czuję.. 'zaadresowany' do wyjątkowej osoby. Wtedy właśnie byłam w największym kryzysie, w największym dołku jaki przeżyłam, pisałam, żeby sobie ulżyć.. żeby w końcu wyrzucić z siebie cały żal i smutek... pisanie mi pomaga, a jednak ! głupie myśli, które ulatują gdzieś tam. Często, będąc sama w domu za dużo myślę, za dużo i zbyt poważnie.. zagłębiam się niejednokrotnie w czymś o czym raczej w normalnej sytuacji nigdy bym nie pomyślała.. ściskam w obu rękach kubek z ulubioną herbatą, przykładam go do ust, a 'one' same lecą... brak wszystkiego, co kiedyś nazywałam pięknym.. to nie świat się zmienia to ludzie wciąż siebie i ten świat zmieniają...raniąc przy tym innych..
Już nie umiem żyć, nie umiem być
Pezet / Noon - dziś