Komentarze: 12
Od początku tygodnia coś jest nie tak. Coś się dzieje, czego nie jestem w stanie pojąc. Psuje się wszystko i grunt wali mi się pod nogami. I ten stres przed wymianą. Na poprawę samopoczucia od razu po szkole rzuciłam plecak i poszłam na zakupy. Kupiłam tylko kurtkę jesienną, miała być jeszcze siwa bluza, ale to co przymierzałam jakieś duże. Myśle sobie, może by tak jakas zmiana? No i przez przypadek znalazłam się u fryzjera. Weszłam, dzień-dobry, dzień-dobry, ja chciałabym.. yyy…podciąć włosy? Pani tak fajnie się do mnie uśmiechnęła, więc usiadłam, a ona zaczęła taniec z nożyczkami. Na początku jeszcze mi się to podobało, ale jak już było po wszystkim i zaczęła je podkręcać, ale nie zwyczajnie podkręcać, tylko zrobiła mi taką fryzurę jakby lata 80-te panowały! Myślałam, ze tam wybuchnę! Kolejny fryzjer w Górze, do którego nigdy wiecej nie pójdę! Skończyło się na tym, że całą drogę wracałam z kapturem na głowie, a jak stanęłam w domu przed lusterkiem zwyczajnie się rozpłakałam. Pół godziny walczyłam z prostownicą, a po umyciu włosów, nałożeniu sansilk’u i ułożeniu ich ‘po swojemu’ zaczęła mi się nawet podobać. No i zakończyło się na tym, że podoba mi się, nawet bardziej niż przed ścięciem. Gładkie, lśniace, brak zniszczonych końcówek, nie puszące się ;) heh dobree.. Na koniec dnia jeszcze Nataluś mnie podbudowała, więc chyba nie jest aż tak źle. A jak jest źle, to najwyżej.. kiedyś odrosną. Zobaczę jak to jutro w szkole skomentują.
Eej naprawdę mi się podoba :)
„Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga;
Łam, czego rozum nie złamie.”
Piękny cytat ;)
A wiecie co, jestem uzależniona od czegoś.. ;)
Od zasysania filmów na DC i oglądania ich.
Dzisiaj był "Książe i ja" uu.. ale śliczny..
A gg już wymiera śmiercią naturalną..