Komentarze: 10
Było wspaniale, biwak się udał i wszyscy wrócili zadowoleni, a co lepsze przedłużyliśmy sobie wyjazd o jedną noc i powrót był w niedzielę.. mimo deszczu siedzieliśmy przy ognisku (czułam się jak w „Blair Witch Projekt”), a później przy kominku w naszej chatce. Gdy M. i M. spali ja i A. <jak zwykle> załapałyśmy speeda i wcale nie zmrużyłyśmy oczu, podczas, gdy oni już o 1 w nocy dygotali zębami pod kołderką. O 4 rąbałyśmy drewno – to już była podświadomość, ze zostaniemy dłużej. Potem grałyśmy w siatkę 2h (taka gra, że mam całe sine ręce od popękanych naczynek), była jeszcze wyprawa nad zalew i polankę i poranna gimnastyka. A w nocy jeździłyśmy samochodami – takie wygłupy w marzeniach na łóżku i nawet karaoka była (gdzieś nagrana u M. na komórce). Sama się dziwię jak ja dałam radę. Cały dzień w biegu. Dzisiejsza noc była gorsza.. „haa, to te co mówiły, że nie śpią wcale” takie padło zdanie, no w sumie prawda, bo spałam do 1 do 11 :) A Wczoraj jeszcze dołączył do nas B. i biliśmy się poduszkami w nocy chłopaki na dziewczyny (ktoś rozwalił nos o beton :D, a ktoś inny dostał po.. <piiiip>) i wiadomo która drużyna zwyciężyła :)A od naszych śmiechów, pewnie wszystkie zwierzęta z lasu pouciekały :D.
Za tydzień też wypożyczamy chatkę i bawimy się dalej. Tylko ciężko będzie z bagażami, bo jak na wyjazd 1-dniowy zapakować się w samochodzie nie mogłyśmy ;D Już sobie wyobrażam co będzie, gdy na miesiąc wyjedziemy..
Nie mam siły jutro iść do budy… bo nie mam siły pisać przemówienia na polski.. i ogłoszenia na niemiecki.. ale mam siłę na mecz z portugalią :D, koktajl truskawkowy.. i chłodny prysznic takie będzie dzisiejsze zakończenia dnia.. ;)