Archiwum 10 czerwca 2004


cze 10 2004 coolturalna impreza...
Komentarze: 8

...przekładana już ok. 3 tyg.z powodu braku placówki, nareszcie wypaliła.. a przed imprezą byłam z A. u N. po ‘rzeczy najważniejsze’. N. mama stoi ciągle i próbujemy przekazać N., żeby poszła po plecak, gdy nareszcie przychodzi z pokoju, otwiera jej się suwak w plecaku i ukazują się 4 buteleczki:D 2*0,5 i 2*0,75 [łoo Jezu-no to koniec!-myślimy], a

jej mama :’włóż sobie lepiej kurtke, żeby się szkło nie zbiło’

A. 'jakie szkło, to plastik’

mama: ' wy myslicie, ze ja głupia jestem, wodke tam macie, R. [brat N.] wczoraj wam chodził’’

< twarzy]. na uśmiechem się-wychodzimy-z>

A w naszej placówce fak[t] wbiło sie jakiś dwoch pseudo-rap[i]erów, którzy próbowali coś freestylować, ale za bardzo im to nie wychodziło( to było cos w stylu: ‘na ławce leżą chusteczki, a obok chipsy, a ja jestem zajebisty’ :D albo ‘nosze szerokie spodnie i jestem hiphopowcem’ - dość!:D ),ale i tak było fajnie, przynajmniej mięliśmy z czego połachać:D . Ja z innego punktu

[czyt. na-trzeźwo] patrzałam na to wszystko i próbowałam przełożyć na siebie ‘rady udzielane przez M.’ i doszłam do wniosku, że ten skubaniec mówi to wszystko co ja właśnie teraz czuję…jakby czytał w moich myślach.. eh

tabaska : :