Archiwum 23 lipca 2003


lip 23 2003 Odprężenie i wypoczynek ;))))))) nareszcieeeeee...
Komentarze: 6

W niedzielę chodziłam skołowana w chuj delikatnie mówiąc, a jeszcze ojciec sobie wymyślił, że zawiezie nas (mnie, Pauline, Magde i Anie) nad zalew i przyjedzie po nas pod wieczór, bo musimy się opalać, skoro na basen nie chodzimy :/, a pogoda ostatnio jest zajebista :) Trochę się opaliłam, ale to i tak licho … nie to co w tamtym roku ;((( byłam dosłownie czarna … a teraz … :/ no, ale cóż … Po powrocie pojechałyśmy jeszcze na grila na działkę, a gdy mama powiedziała, że Łukasz z Gdańska przyjechał od razu byłyśmy w domu. Następnie on wyszedł do znajomków, a my na amfi i spotkałyśmy tam Gibona i Młodego. Magda w jednej sprawie musiała iść na bok pogadać z Racą i wyszło, że na boku stali około godziny, ale i tak z Gibonem polewka była…jak zawsze :) a nawet na komplementy mu się zebrało :) przynajmniej nudno nie było :). Przed 22 się musieliśmy rozstać i zaszłyśmy do Magdy i wyszło tak, że jej tato rozłożył namiot specjalnie dla nas i musiałyśmy spać u niej. Jej mama zawiozła nas na chate, wzięłam co było potrzebne i pod namiocik :) … hmmm w sumie to byłam tak zmordowana, że nie miałam siły nawet gadać i szybko zasnęłam…

Ah zapomniałam dodać, że moje buciki przyszły już w sobotę i są jeszcze ładniejsze niż te z ekranu hehe, także polecam wszystkim zakupy na necie, nie trzeba nigdzie tyłka ruszać, nie wychodząc z domku ma się to czego się chce mieć, a nawet i jeszcze lepsze niż to na co oczekiwaliśmy.

 

 

tabaska : :
lip 23 2003 I znowu to samo ;))))
Komentarze: 3

W sobotę ponownie poszłyśmy na Karpik i byli już wszyscy. Ale jakieś zjebane humory dopisywały i fochem większość rzucała:/ tylko Gibon i Maciek jeszcze z chęcią gadali. Po przejściu Kazimierza (osiedle) jakoś się porozdzielali i z nami poszli tylko oni a reszta poszła na miasto:/ Potem dołączył do nas Zygi, ale już szliśmy na miasto, bo Magda w południe dostała esa od Patryka, że ma wolną chatę i mamy przyjść do niego. My natomiast nie bardzo na to się od razu zgodziłyśmy, bo byłyśmy wcześniej umówione z poznańską, a na dodatek po burzliwej rozmowie, której nie dokończyłyśmy nawet, bo rozładował się telefon musiałyśmy tam wpaść, bo inaczej oni fochem by zarzucili:/, tak więc dotarłyśmy na wrocławską koło 2 nad ranem, a wracałyśmy o 4. Patryk szedł ze mną, bo one włóczyły się jakby chciały a nie mogły, co 10 minut siadały na krawężniku, więc nie było sensu czekać na nie i siedzieliśmy na przystanku jakieś pół godziny i czekaliśmy, aż dojdą, niestety nie było ich widać i musieliśmy się jeszcze wracać :/

Patryk poszedł na chatę a nas w połowie dojścia do kresu tego męczącego dnia zaczepiło jeszcze 3 kolesi i z nimi siedziałyśmy do 6 rano, już nie miałam siły i marudziłam, ale cóż chamsko by wyszło jakbym sama poszła wcześniej …potem doszedł jeszcze jeden koleś który w ciągu godziny spalił chyba ze 100 lufek, sama nie wiem jak on to zrobił nabijał jedna po drugiej, aż mi się rzygać chciało, a jego oczy to była jedna wielka masakra:/ W sumie to w sobotę w każdej grupce z którą przebywaliśmy było zioło, tylko że ci ostatnio mięli hasz… one się skusiły a mnie na to namawiał chyba z 1,5h i się w końcu przemogłam, ja jako w ogóle niepaląca… co tam 2 machy nic nie zaszkodzą, ale przynajmniej wiem, że już tego nie ruszę, bo prawie cały następny dzień czułam jeszcze ten smród…

Takim to sposobem dotarłyśmy do celu o 7 nad ranem, wypiłyśmy kawę i poszłyśmy spać, aż starszy o 11 przyjechał i zawiózł nas do domu  :D nareszcieeeee, ale co mi to dało jak spałam tylko 4h a w domu okazało się, że też na sen zabrakło czasu…

 

tabaska : :
lip 23 2003 Jakie spanie? Tego nie ma w planie!!!
Komentarze: 2

Jak co piątek i sobotę „spałam” na działce Pauliną i Magdą, tzn. wiadomo to spanie to tylko ściemka dla rodziców…czyli ogólnie mówiąc szykowała się najebka :)

W piątek poszłyśmy ogarnąć altankę i dopiero stamtąd zmyłyśmy się po 24, bo starszy obiecał, że nas sprawdzi, więc nie mogłyśmy wyjść za szybko. Kupiłyśmy, co miałyśmy kupić i poszłyśmy na Karpik. W naszym stoliku siedzieli już wszyscy Poznańskiej (Raca, Gibon, Kita, Maciek, Władek, Jasiu, i jeszcze parę osób), no więc my się dosiadłyśmy do nich i gawędziliśmy do momentu, aż nie przyszła heh ... z koleżankami i z Żółtym. Po ostatniej akcji Magda już nie siedziała z brzegu, mimo, że tamta była jak na nią można powiedzieć trzeźwa. Oczywiście olewka i poszłyśmy z Racą i Gibonem na przystanek a stamtąd na działkę, akcje to odpalaliśmy równe, działo się działo :) jak zawsze hehe. Po kilku godzinach wpadł Jasiu, Władek i Kita, ale nie zabawili długo, bo Paulinie z deka odbiło, bo wypiła za dużo i trochę mięli wszyscy dość jej zachowania:/, ale looz to się wytnie. Gdzieś koło 6 nad ranem oni pozasypiali na łóżku, a ja się kimnęłam przy stoliku, a koło 7 wstałam i poszłam na chatę. Miałam się położyć w domku, ale jakoś nie wyszło… zamiast tego dostałam takiego powera, że w ciągu godziny zdążyłam się wykąpać, wyprać buty i posprzątać w domu. Nudziło mi się, więc chwyciłam za rower i o 8 byłam ponownie na działce. Raca zmył się już przede mną a Gibon jeszcze był i marudził trochę…:/ Odprowadziłyśmy go kawałek a potem same poszłyśmy do domu.

 

 

tabaska : :