Komentarze: 8
Najpierw przyszła Ada, potem Patryk z Magdą i pauliną i poszlam z nimi polazic, niewazne, ze nie spałam nawet 4h, ale trzeba było jakoś dać radę :) nawet chwilke załapalysmy sie na mecz, my jako jedyne dziewczyny, bo wszyscy oprócz nas to byla plec meska :) ale fajnie było, lubie ogladac piłke nozna, a szczególnie tych biegających za piłką :)))
Pod wieczór jak zwykle kombinacje ze spaniem, bo w koncu to sobota :P, starsi nie pozwolili na działke to wymyśliłysmy namiocik u Magdy :) Byłyśmy najpierw na Karpiku i Patryk spytał mnie o chodzenie, ale delikatnie mu odmówiłam, po całym dniu spędzonym z nim miałam go dosyć :P wole, zebysmy zostali kumplami, bo wiem, ze jakbym zaczela z nim chodzic to po tygodniu, albo nawet i mniej zerwalabym z nim, a to raczej niepotrzebne by mi bylo i jemu pewnie tez ... ale przejdzmy do rzeczy ... dostałysmy czas do 23 przynajmniej tak usłyszałysmy, co prawda pozniej sie okazalo ze mialysmy czas do 22:30 i przez to troche dymek niezły był, ale co tam nadrobilysmy czym innym ... jeszcze przed tym postanowilysmy, ze w nocy wymkniemy sie z namiotu ... a kiedy juz zadzwoniła Kaśka i powiedziała, że wszyscy sa na amfi i mamy przyjsc byłyśmy pewne, że to zrobimy. Zaplanowana ucieczka na 1:00, ale okazało się, że Magdy starsi już w pokoju siedzieli o 24 co prawda przy zapalonym swietle, no ale co to dla nas hehe :), wiec juz o 24:10 znalazłysmy sie przed jej domem i w skarpetkach pedem do najblizszego zakretu. Dobrze, ze nikt ze znajomych tego nie widział, bo pobudziłby ze smiechu sasiadow, a wtedy lipa :( gdy dotarłysmy na amfi nikogo nie bylo oprocz ... , ktora sama siedziala zacpana albo najebana, nie wiem ... straszny widok, teraz juz pewne, ze ona ma cos z banią. Koło wiezy była jakas impreza i własnie tam spotkałysmy wszystkich, a wraz z nimi poszłysmy na Karpik, a pozniej na przystanek. Jak zwykle klimacik zaje...fajny :) szczególnie przy texcie "Hawajskie koszule, nie jestem ciulem" heheh :) no i kolejne nowe znajomosci :)
Powrot zaplanowałysmy na 4 i gdzies kolo tego bez problemow dotarlysmy do namiotu, wszystko poszlo jak z platka i nikt o niczym sie nie dowiedzial, a my odetchnelymy z bolem ;) jak zwykle wszystko sie udalo ... ma sie tego farta :)))