Co do moich tegorocznych wakacji, to jest coraz ciekawiej...
W czwartek stało się tak, że poszłam spać o 4 nad ranem, krótko mówiąc zasiedziałam się na necie. Wróciłam późno do domu, a godziny przy kompie szybko lecą … odwróciłam się, a za oknem już świtało, więc zwinęłam się do łóżka.
Na drugi dzień na dodatek mój starszy obudził mnie wcześnie rano (tzn. u mnie 11:00) i marudzi, że jak chcę buty to mam jechać z nim do Rawicza. Ja oczywiście już w planach miałam bunta, marudzenie i te sprawy, bo już od dawna buciki upatrzyłam sobie na interku tu -te drugie :))i nie było mi to za bardzo na rękę. Po obchodzeniu sklepów okazało się, że nie muszę udawać, bo nie było nic ciekawego i czegoś co mogło mi się spodobać, no poza towarkami mijającymi na ulicy hehe :P hmmm i tak wyszło na moje :).
W piątek jak zwykle spałyśmy z Madą i Pauliną na działce, już od dawna miałyśmy zaplanowaną noc. Oczywiście starsi jak zawsze myśleli, że całą noc spędzimy na działce będziemy grzecznie spały, a jak było naprawdę …
Najpierw skosztowałyśmy pewien pyszny napój J a potem poszłyśmy na amfi. Tam spotkałyśmy Patryka, Micha i Jarka. Od jakiegoś czasu widziałam, że coś jest nie tak…odnośnie Patryka – trzymał aparat w ręku i zawołał mnie, ja się odwróciłam, a on zrobił mi zdjęcie. Magda walnęła focha niewiadomo na co i na kogo (faza hehe) i już szła, ale Patryk pobiegł za nią i siedzieli sobie na ulicy chyba z pół godziny. Gdy wrócili Magda zawołała mnie na bok i powiedziała, że Patryk chce się ze mną umówić. Co ja miałam jej powiedzieć, jak wiedziałam, że Paulina ma coś do niego, a zresztą oni kiedyś chodzili ze sobą. Jak zwykle dobra mina do złej gry i lecim dalej :). Miałyśmy pójść na Karpik, bo impreza była, ale nie doszłyśmy tam, … Jak co tydzień o 1 w nocy na mieście spotkałyśmy kolesi z trójki, tak jak i nas było ich trzech. Usiadłyśmy, bo One nie dawały już rady J a oni się dołączyli do nas (Putek-cham-cham-champion :), Marcin i Młody). W konsekwencji wyszło tak, że po jakimś czasie na przystanku siedziało ok. 10 typa i my trzy. Zwinęłyśmy się na Mieszka gdzieś po 4 w nocy, i druga nocka zjebana...ale co jak co było zajebiście aż czuć ten klimat jak się z nimi siedzi i nawija o pierdołach :) Dobrze, że nam się nic nie pomyliło, bo chyba jakbyśmy wparowały na chatę o 4 nad ranem to niezły sajgon by był :). Nowi koledzy okazali się całkiem mili, nawet nas odprowadzili :), nie no ogólnie to klimacik był na poziomie, zajebiście było w sumie, myślałam, że jak przesiadują tak po nocach to drą pyski i w ogóle a jak się okazało to chyba my jesteśmy głośniejsze od nich :) a poza tym są bardzo mili i sympatyczni :) taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa :)))
Na drugi dzień powtórka z rozrywki … poszłyśmy z nimi na Karpik, ale po akcji z ..., która myśli, że jak jest najebana to jest fajna … poszliśmy na przystanek i tak sobie siedzieliśmy do 4 (znooowu) do momentu, kiedy nie przyszla ona. Wszyscy mieli dość jej żałosnego pierdolenia i nawijania o dupie Maryny, więc jak my wstałyśmy, reszta poszła za nami, a ona została z kolegą na jej poziomie. Żałuje tylko, ze zostawiliśmy tam Jasia ( mój kumpel z obozu w 1999 r., z którym gadałam 1 raz od 4 lat :)), ale on na pewno dał rade i doszedł do domku. A my poszłyśmy z Młodym, Lechem-Gib-Gib-Gibon :) i … kurwa, zapomniałam jego imienia, … na działkę i tam siedzieli koledzy z nami do 7 nad ranem :) niezłe loty, co? Hehe Już nikt o tej godzinie nie miał siły, siedzieliśmy zjebani na maxa, oczka same się zamykały. Na dodatek nie miałyśmy w planach ani jednej godziny spania i nie wzięłyśmy kocy, a zimno było w chuj. Zaliczyłam focha i przed ósmą poszłam sama do domku, tam przynajmniej pospałam sobie do 13 (tak jak i dzień wcześniej), ale co jak co to chyba Paulina z Młodym się najlepiej bawili … :P … no i ciepło im było :)